Moja pierwsza urodzinowa pinata okazała się być odrobinę pancerną. Naparzanie kijem do golfa nr. 8 nie dawało pożądanego rezultatu, dopiero pomoc szwagra umożliwiła dzieciom dobranie się do wnętrzności. Nauczona doświadczeniem za rok:
-postaram się ulepić mniej mocarną,
-napcham nie czekoladkami (której część rozciapała się, a lejące nadzienie wylało się na pozostałe smakołyki) lecz twardszymi cuksami,
-zdecydowanie motyw dalej pozostanie przy robakach (pierwotnie miał być kot, ale nie wypada okładać go kijem, co innego pająka),
-a kij do golfa jednak zostanie.
*Ostatecznie piniata wylądowała w palenisku i tylko Chinook (na drugim planie) wyszukiwał pozostałych cukierasów.
-postaram się ulepić mniej mocarną,
-napcham nie czekoladkami (której część rozciapała się, a lejące nadzienie wylało się na pozostałe smakołyki) lecz twardszymi cuksami,
-zdecydowanie motyw dalej pozostanie przy robakach (pierwotnie miał być kot, ale nie wypada okładać go kijem, co innego pająka),
-a kij do golfa jednak zostanie.
*Ostatecznie piniata wylądowała w palenisku i tylko Chinook (na drugim planie) wyszukiwał pozostałych cukierasów.