W prawdzie do grudnia jeszcze pół roku, ale co tam. A więc niech będzie taki łoś z resztek włóczki, miedzianego drucika, grubego filcu pozyskanego ze starego kapelusza, patyczki do szaszłyków i koraliki. Rach ciach i jest.

Stary motyw, ale w nowym wcieleniu. Wcześniejsze niestety butki uległy sile czasu, a że motyw kwiatuszków tak mi przypadł do gustu (zarazem przypasował do noszonej garderoby), trzeba było wykonać je jeszcze raz. Na szczęście udało mi się ( i to za niewielkie pieniądze) zakupić następców. Butki są, teraz tylko cieszyć się ich wygodą.