Domki i gwiazdki z masy solnej pokryte akrylem, tuszem i werniksem końcowym - tak pomysł na święta.

Po dużych oliwkach pozostały mi takie dość obszerne słoje. Do przetworów (dżemów i przecierów) nie bardzo się nadają, ale w sam raz na coś takiego. Górną część z gwintem obwiązałam bawełnianym sznurkiem, a jego początek i końcówkę przykleiłam, aby całość mocno trzymała się. Do wnętrza włożyłam świeczkę w szkle oraz orzechy, szyszki i takie tam. Były jeszcze malutkie gałązki świerku karłowatego, ale tym to już wcześniej zajął się mój kot - pełnoetatowy dekorator wnętrz. Ów lampion jest dwu sezonowy, gdyż po świętach szyszki i orzech zamienię na muszelki, szklane kulki i kamyki. Zaś sznurek z gwiazdką i drewnianymi guzikami na przywieszkę z bursztynów i marynistycznymi elementami.
Skarpety wykonane przeszło rok temu, z myślą to tym właśnie piecu, już na swoim miejscu. Jak widać mikołaj też już jest.
Kot Zgaga, olej na płótnie.
Takie oto oświetlenie kuchennego stołu zmajstrował mi mój mąż. Orzechowa deska zabezpieczona olejem, do tego lampki led i coś tam jeszcze. Mój wkład to metalowy ptaszek.
Było coś dla małego liska a teraz moje. Czarna nitka i parę koralików.

Pikowana kurtka dla małego liska bez liska była by smutna. A więc proszę. Sezon jesienny otwarty.

Ceramika z Bolesławca zawsze podobała mi się za jej zdobienia. Ostatnio na Sławkowskiej udało mi się w końcu kupić taki o to dość duży koralik. Cena za niego też była nie mała, gdyż za koralik o średnicy 35 mm musiałam zapłacić 16 zł. Ale co tam. Do tego srebrne elementy i proszę.
Wprawdzie do świąt jeszcze dość spory kawałek czasu, ale powoli można się przygotowywać.
W sam raz na lato.