Na wieniec już czas, ale jak go tu przygotować, gdy nigdzie nie mogę dostać wieńca z igliwia. Oczywiście w rozsądnej cenie. Z pomocą przyszedł mąż, a raczej jego jesienne przycinanie tuj, których gałęzi mamy pod dostatkiem. Z taką ilością można by zmajstrować nie jeden a 20 sztuk i jeszcze by zostało. Do zaplecenia wieńca i osadzenia ozdób użyłam tylko drutu, aby po świętach można było go spokojnie skompostować. Wieniec finalnie został zawieszony na starych drzwiach od wiatrołapu oraz został wzbogacony o czerwone owoce otrzymane od sąsiadki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz